logo
mill_of_stone_women_poster_03

Giorgio Ferroni – Mill of the Stone Women/Night of the Devils

Tym razem chciałbym przypomnieć postać kolejnego zapomnianego włoskiego reżysera, Giorgio Ferroniego, który, choć nakręcił tylko dwa horrory, trwale zapisał się w historii tego gatunku, tworząc dzieła klimatyczne, cenione wśród fanatyków nie tylko włoskiej grozy. Ferroni tworzył filmy dokumentalne, westerny, obrazy spod znaku sword and sandal movie (przyjęło nazywać się je mianem peplum), filmy o przygodach Herkulesa, a nawet widowiska wojenne. Najbardziej jednak zapamiętany został jak twórca „Mill of the Stone Women” („Il Mulino Delle Donne Di Pietra”), świetnie zrealizowanego gotyckiego horroru.

Do małego holenderskiego miasteczka przybywa Hans (Pierre Brice), celem napisania historii stuletniego młyna, którego zarządca, profesor Wahl (Herbert Boehme), urządza dla mieszkańców pokazy stworzonych przez siebie kamiennych figur kobiet. Po przyjeździe w Hansie odżywa stare uczucie do Lotty (Dany Carrell), która nadal jest w nim zakochana; jednak prócz Lotty w mieście, a dokładnie w starym młynie, mieszka piękna Elfi (Scilla Gabel), równie mocno pożądająca przystojnego młodzieńca. Elfi jest jednak poważnie chora i nad jej życiem musi czuwać lekarz, dr Bohlem (Wolfgang Preiss, znakomity niemiecki aktor, słynny doktor Mabuse w filmach lat 60-tych), który jest w dobrym kontakcie z doktorem. Gdy Elfi, wyznając miłość Hansowi, a nie dostając od niego potwierdzenia tej sytuacji, umiera, cała historia zaczyna nabierać nieco innego wymiaru…

 

MillOfTheStoneWomen7

 

Elfi wygląda dokładnie jak Barbara Steele, gwiazda „Black Sunday” Mario Bavy z tego samego roku, film zaś mocno czerpie inspiracje z klimatu obrazów wytwórni Hammer, stając się posępnym i mrocznym obrazem w najlepszej tradycji gotyckich horrorów. W podobny sposób, zapożyczając stworzony przez Ferroniego i jego operatora Pier Ludovico Pavoniego, klimat, kręcili później swe największe dzieła Mario Bava, Antonio Margheriti, czy Ricardo Freda. „Mill of the Stone Women” śmiało można więc uznać za jeden z najwcześniejszych diamentów włoskiej grozy.

Wspaniałe dekoracje wewnątrz młyna znakomicie budują nastrój samotności i odosobnienia, jakiemu poddawana jest chora Elfi. Pierre Brice (znany przede wszystkim z późniejszych ról Winnetou) gra tutaj klasyczną postać amanta, lecz im bliżej dramatycznego końca filmu, tym bardziej jego postać się zmienia, nabierając wewnętrznego napięcia, idealnie dostosowując się do mrocznej tematyki obrazu. A ta czerpie równie mocno z ówczesnych brytyjskich i amerykańskich horrorów (najczęściej wskazuje się tutaj „House of Wax”), co z arcydzieła Georgesa Franju „Eyes Without a Face”, będąc w zasadzie nieco zmienioną wersją tego obrazu (film Franju we Włoszech miał premierę w marcu ’60, zaś obraz Ferroniego w sierpniu tego samego roku). Wydaje się iż, po latach nie wraca się do niego tak często jak do filmów Mario Bavy, zapewne między innymi z tej przyczyny, że Ferroni tylko raz powrócił do gatunku horroru, w 1972 roku.

A dokonał tego równie klimatycznym, choć zbudowanym z nieco innych środków wyrazu, „Night of the Devils” (a.k.a. „La notte dei diavoli”), historią opartą na napisanym po francusku przez Aleksieja Tołstoja opowiadaniu „La Famille du Vourdalak” (które wcześniej zekranizował wspomniany już Mario Bava, tworząc z niej jeden z epizodów swojego słynnego dzieła „Black Sabbath”). Sama fabuła nie jest specjalnie skomplikowana – oto poznajemy mężczyznę o imieniu Nicola (znakomity włoski aktor Gianni Garko), który trafia do szpitala w małej miejscowości gdzieś we wschodniej Europie w traumatycznym stanie. Z jego wspomnień reżyser buduje historię, w której podczas podróży mężczyźnie psuje się samochód i jest zmuszony szukać pomocy w pobliskim lesie, gdzie w starym domu mieszka pokoleniowa rodzina, która właśnie pochowała jednego ze swych nestorów, Yorgę. Chatę zamieszkuje brat zmarłego, Gorca (William Vanders), jego synowie, Jovan i Vlado, żona Elena (Teresa Gimpera) z dziećmi, oraz córki Yorgi , Sdenka i Mira. Główny bohater spędzając noc w owym domostwie dowiaduje się, iż las jest zamieszkiwany przez wiedźmę (Maria Monti), która zabiła Yorgę. Brata chce pomścić Gorca, wyruszając w las celem spotkania i unicestwienia wiedźmy, która zmienia swe ofiary w kogoś na kształt wampira – wurdulaka, którego pożywieniem stają się żywi ludzie. Gdy, na dodatek, Nicola zakocha się ze wzajemnością w uroczej Sdence, rozklekotany samochód stanie się jego najmniejszym problemem…

 

co_night-of-the-devils-e1353011330538

 

Film, choć nieco mniej udany niż „Mill…”, jest dosyć sprawnie zrealizowanym obrazem, osadzonym w klimacie wiejskich wierzeń i legend. Muzykę skomponował Giorgio Gaslini, znany ze współpracy z Dario Argento przy „Profondo Rosso”, tworząc świetną partyturę, której główny temat pozostaje w pamięci. Film ma niespieszny klimat „klasycznej grozy”; pomijając niepotrzebny wstęp, w którym krwawe sceny gore (autorstwa samego Carlo Rambaldiego) są ukazane właściwie bez specjalnego związku z późniejszą fabułą, obraz powoli buduje napięcie, wspaniale rozładowując je w końcówce z dosyć ciekawym twistem – cała historia staje do góry nogami, będąc (być może) jedynie koszmarem chorego psychicznie pacjenta.

Obydwa horrory Ferroniego są zdecydowanie godnymi poleceniami dziełami, które trwale odcisnęły piętno na ówczesnym kinie grozy (szczególnie „Mill of the Stone Women”, choć wydaje mi się, iż echa „The Night of the Devils” można odnaleźć w późniejszej o rok „Leptiricy”, jednym z bardziej znanych serbskich horrorów), ukazując reżysera jako rzemieślnika, który sprawnie porusza się w dziedzinie klimatycznego horroru, tworząc dobrze skonstruowane i zmontowane obrazy. Na pewno też należy żałować, iż tak dobry twórca nigdy więcej nie dodał od siebie nic do gatunku, skupiając się bardziej na westernach i filmach przygodowych, często współpracując z Giuliano Gemmą. Świat zapamiętał go jednak dzięki powyższym horrorom, które są zdecydowanie warte odkurzenia.

haku

Źródła zdjęć: mubi.com, wrongsideoftheart.com, rowthree.com