logo
vlcsnap2010061215h14m08

Phillip Ridley – The Reflecting Skin

Debiut Phillipa Ridleya, „The Reflecting Skin”, to jeden z najbardziej poruszających a zarazem mrocznych i przesiąkniętych pesymistyczną wizją świata obrazów, jakie dane mi było oglądać. Kto wie, czy nie największy z nich? Na wskroś oryginalny, pod płaszczykiem wampirycznego horroru przemyca treści egzystencjalne, robi prawdziwą miazgę z mózgu nieprzygotowanego widza. Film, który zakorzenił się głęboko w moim umyśle, co jest tym bardziej paradoksalne, że po skończonym seansie nie czułem najmniejszej chęci na jego powtórkę. Wróciłem do niego po trzech latach, z pewnymi obawami, które jednak rozwiały się po kilku minutach seansu, dobitnie utwierdzając mnie w przekonaniu, że oto obcuje z dziełem kompletnym, dopracowanym w każdym szczególe, przedstawiającym wizję świata jako miejsca przepełnionego złem, z okrutnym Bogiem – kreatorem, w milczeniu obserwującym swoje gospodarstwo.

Kilkuletni Seth Dove, żyje na farmie z rodzicami – biernym ojcem, oraz apodyktyczną, znerwicowaną, psychicznie niestabilną matką, pomaga im w prowadzeniu stacji benzynowej, wyczekując na powrót ukochanego brata z wojennej zawieruchy. Codzienne życie pośród wypalonych słońcem bezkresów to dosyć brutalne zabawy z kolegami, polegające m.in. na pompowaniu żab, które następnie eksplodują na oczach nieświadomych przechodniów. W tym opuszczonym przez Boga miejscu pojawia się pewnego dnia Dolphin Blue, samotna wdowa, pragnąca ukoić smutek po zmarłym mężu w jego domu rodzinnym. Miejsce to oczywiście zamiast łagodzić ból, powoduje kolejne wybuchy żalu i przerażającej do granic samotności, jaką odczuwa owa dama. Mały Seth podpatruje u taty popularną broszurę traktującą o wampiryzmie; niewiele czasu potrzeba, aby skojarzyć opis krwiopijcy z ubierającą się na czarno samotną kobietą. Traf chce, że wracający z wojny brat Setha, Cameron, zakocha się w eterycznej Dolphin i będzie spędzał z nią coraz więcej czasu. A gdy w okolicy zaczną znikać dzieci, wystarczy wskazać palcem na bladą wampirzycę, żeby odzyskać brata i przywrócić światu jego dawny bieg.

 

tumblr_m12l9uvV6B1rrli1bo1_1280

 

Brytyjskiemu reżyserowi udało się dokonać niebywałej rzeczy – pokazał za pomocą środków filmowych działanie dziecięcej psychiki i specyficzne, oparte na prostej wierze, pojmowanie otaczającego świata. Coś, co tracimy bezpowrotnie wraz z dorastaniem. Samotność dzieciństwa ukazana poprzez niesamowicie piękne kadry operatora Dicka Pope’a oraz przejmująca, klasycyzująca, chóralna ścieżka dźwiękowa autorstwa kompozytora Nicka Bicata – od pierwszych scen czujemy, że mamy do czynienia z prawdziwym pokazem siły Phillipa Ridleya i jego utalentowanych współpracowników. Świetnie dobrane kostiumy, pod względem kolorystycznym, dopełniają całości wizji reżysera – w ubraniach głównych bohaterów dominuje czerń i biel, które na tle lazurowego nieba i żółtych pól daje mocny kontrast między człowiekiem a naturą.

Tak jak bohaterki „Onibaby” będą wiecznie przemykać pośród wysokich traw, tak Seth Dove już na zawsze stanie się więźniem własnego wyboru z dzieciństwa. Widzę go biegnącego między kolejnymi łanami zboża, co jakiś czas tylko wystawiającego spoza nich głowę. To jego piekło, miejsce na które sam się skazał. Być może to jednak Set, egipski demon, jest winny wszystkich uprowadzeń i zbrodni, będąc jedyną osobą, która spotyka czarny samochód domniemanych porywaczy; a jeśli to tylko jego potężna wyobraźnia? Byłaby wtedy „The Reflecting Skin” opowieścią nie o piekle dorastania, lecz uchwyceniem zła w jego zalążku, w możliwie najczystszej postaci. Wtedy Seth Dove dołączyłby do galerii najbardziej niesamowitych morderców w historii… Z drugiej strony może jest niewinnym Gołębiem, obserwatorem wydarzeń, co do których nie ma pewności jak je sklasyfikować – wtedy stanie się postacią tragiczną, na zawsze naznaczoną piętnem zbrodni. A jeśli tak, to ostatnią, wstrząsającą scenę uznać należy nie za katharsis, a jedynie za zrozumienie własnych grzechów. Niewinność może być piekłem – mówi w ostatnich scenach Dolphin Blue – Seth zrozumie tą prawdę jednak zbyt późno, by ocalić własną duszę…

 

Reflecting_Skin_07

 

Znakomity, poruszający debiut Ridleya to jeden z najważniejszych obrazów początku lat 90-tych. Niesłusznie zapomniany, czeka na swój czas – dla wszystkich fanów klimatów rodem z True Detective rzecz godna polecenia. Na dodatek z dużo lepszym zakończeniem.

haku