logo
726774_ori

Brunello Rondi „The Demon” 1963

Brunello Rondi zapisał się w historii kina przede wszystkim jako współautor przełomowych scenariuszy do filmów Felliniego: uczestniczył w powstawaniu „Słodkiego Życia” (1960), „Osiem i pół” (1963), „Giulietta i duchy” (1965), czy choćby „Satyriconu” (1969). Prócz współpracy z Fellinim ma na koncie także scenariusze do obrazów Roberta Rosselliniego i Vittorio De Sici. Swych sił próbował także jako reżyser, kręcąc m.in. mniej znane gialla „Run Psycho, Run”, oraz „Your Hands on my Body” na przełomie lat 60/70. Niestety, swoimi autorskimi obrazami nie odniósł zbyt dużego sukcesu; a szkoda wielka, gdyż opisywany dziś „The Demon” (oryg. tytuł „Il Demonio”) to kompletnie zapomniany klejnot włoskiego kina, który miał wpływ na co najmniej jedno arcydzieło horroru…

„Historia oparta na faktach” – dziś to wyświechtany frazes, obecny w co drugim filmie grozy, częściej będący kolejnym magnesem, mającym przyciągnąć widza do kina, niż weryfikowalnym faktem. W wypadku „The Demon” jednak, zarówno reżyser, jak i odtwórczyni głównej roli, Daliah Lavi, spotkali opętaną kobietę, której historia stała się zaczątkiem filmu. A ta jest bardzo prosta: poznajemy piękną wieśniaczkę Puri, szaleńczo zakochaną w Antonio. Ten jednak odrzuca zaloty dziewczyny, gdyż przyrzekł swą miłość innej. W akcie desperacji Puri rzuca na niego klątwę, do ślubu Antonia jednak dochodzi; na nic zdają się uroki zakochanej nieszczęśliwie kobiety. Bohaterka zaczyna zachowywać się coraz dziwniej, popada w obłęd, stając się szykanowana przez współmieszkańców wioski. Bliscy, zaniepokojeni jej stanem, próbują jej pomóc, począwszy od wizyty u lokalnego szamana, kończąc na próbie wypędzenia diabła w kościele, poprzez katolicki rytuał. Wygnana z miasteczka, trafia do zakonu, jednak i w tym miejscu nie jest w stanie poradzić sobie z własnymi demonami. 

 

 13786328_ori

 

Przepięknie sfotografowany przez Carlo Bellero „The Demon” to obraz wstrząsający, tragiczna historia nieszczęśliwej miłości, zamkniętej w nieprzychylnym świecie prostych, a jednocześnie brutalnych ludzi.  Bo tak naprawdę nie o opętanie diabelskie tu chodzi, a innego rodzaju „pomieszanie zmysłów” – film Włocha to społeczno – obyczajowy dramat ukrywający się pod płaszczykiem horroru. Nie schodząca właściwie z ekranu Puri (chyba najlepsza roli Lavi, znanej miłośnikom horroru także z roli Nevenki w „The Whip and the Body” Bavy) cierpi potwornie; jest poniżana, bita, a nawet gwałcona, zaś wszystko odbywa się pod  płaszczykiem wypędzania demona. Scena odprawiania egzorcyzmów w kościele to oryginalny, zaimprowizowany przez aktorkę mroczny rytuał –  po raz pierwszy w kinie mamy do czynienia z tzw. „spiderwalk”, czyli poruszaniem się człowieka na wzór pająka, które później tak zaskoczyło świat w „Egzorcyście” Williama Friedkina.

W obrazie mamy też do  czynienia z kilkoma innymi, równie zapamiętywalnymi scenami: pokazane szczegółowo przygotowanie mikstury przez młodą adeptkę czarnej magii, „kamienny krąg” pokazujący wierzenia południowych Włoch, czy choćby zbiorowe odpędzanie deszczu – to wszystko składa się na transowość i oryginalność filmu Rondiego. Zatrudnienie do roli wieśniaków naturszczyków okazało się znakomitym zabiegiem – wspomniane powyżej ludowe rytuały ogląda się dzięki temu z zapartym tchem, mieszkańcy wiosek odtwarzają po prostu codzienne czynności. Naturalne wnętrza i plenery również nie straszą nagromadzeniem rekwizytów, świetnie oddając surowe piękno budownictwa gminy Matera, gdzie dzieje się większość akcji.

Polecam gorąco.

haku