
Double Feature Grindhouse vol. V
Island of Death, reż. Nico Mastorakis (1976)
Zaczyna się wszystko niczym klasyczny wakacyjny romans – Christopher i Celia przyjeżdżają na małą grecką wysepkę, gdzie czas się zatrzymał; zakochani spacerują, trzymają się za ręce, w tle przygrywa romantyczna muzyka. Szybko jednak idylliczny nastrój zostaje zakłócony – para okazuje się być pozbawionymi jakichkolwiek granic eksploratorami perwersji, którzy uciekli razem z Londynu, poszukiwani przez policję. Scena seksu w budce telefonicznej to dopiero przygrywka do wspólnych erotycznych doznań, jakim wkrótce zaczynają oddawać się uciekinierzy; Christopher dość szybko rozpoczyna bliską znajomość z miejscową kozą, którą po seksualnym akcie rytualnie zabija (sic!), swoje wyczyny dokumentując serią zdjęć. Celia nie pozostaje mu dłużna – z miejsca oddaje się pierwszemu napotkanemu tubylcowi, spotkanemu w barze; ten jednak niezbyt długo cieszy się z rozkoszy ciała – Christopher napada go w akcie pozorowanej zemsty, wpierw wbija mu gwoździe na wzór ukrzyżowanego Jezusa, następnie „karmi” go wiadrem farby. Morderstwa popełniają w imieniu Boga, karząc wszelkie ludzkie perwersje, kierując się dość oryginalnie pojmowaną moralnością. Kolejne sceny Mastorakis serwuje nam bez emocji – oprócz morderstwa na parze lokalnych gejów Christopher poznaje przyjemności płynące ze „złotego deszczu” oraz seksualnego poniżania, zaś Celia zaczyna śnić niepokojące koszmary, mające wkrótce się spełnić. Ich droga zmierza w jednym, z góry wiadomym kierunku.
Mastorakis bez jakiegokolwiek zażenowania twierdzi, iż „Island of Death” nakręcił tylko i wyłącznie dla zysku, zainspirowany sukcesem „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”, chcąc aby jego obraz był jeszcze bardziej wymyślnym katalogiem tortur i poniżeń, jakie człowiek może sobie zafundować. Przed nakręceniem scen musiał zasiąść ze słownikiem perwersji i gruntownie go przestudiować, pisząc scenariusz zaledwie w tydzień (choć bardzo prosty, to dzięki finałowi obrazu godny docenienia). W jego filmie możemy zobaczyć istną mieszankę zboczeń: morderstwa, gwałty, tortury, homo i heteroseksualne wyczyny bohaterów, pissing, zoofilię i wiele innych. To kino eksploatacji w pigułce – jeden z najważniejszych i najczęściej banowanych obrazów eurotrashu, świadomy atak na ówczesnego widza spragnionego przekraczania kolejnych granic w ukazywaniu przemocy na ekranie. Dziś jednak nie mający już takiej siły oddziaływania jak kiedyś.
Wszystko to jest nakręcone za pomocą prostych, lecz skutecznych środków – ruchy kamery udanie wpasowują się w voyeurystyczny charakter obrazu, na uwagę zasługuje również oryginalny montaż, zaś w tle cały czas przygrywa spokojna, melodyjna muzyka, kontrapunktując czyny głównych bohaterów. Ujęcia słonecznego Mykonos przeplatane krwawymi wybrykami bohaterów na długo zapadają w pamięć, reżyser świetnie stosuje grę kontrastów, nie tylko wizualnych. Mikroskopijny budżet w wysokości 35 tysięcy dolarów został zebrany przez przyjaciół Mastorakisa, co wystarczyło na zatrudnienie naturszczyków, do tej pory znanych z greckich filmów soft porno (jedynym zawodowym aktorem jest Nikos Tsachiridis, grający w obrazie postać niemego pasterza). Trudno jednak traktować „Island of Death” na poważnie, którego to zdania jest również sam reżyser, przy okazji pierwszego wydania obrazu na DVD instruujący widzów:
1. „Przyzad” – potocznie zwany koza pospolita, od stuleci służy ludziom do zaspokajania swoich naturalnych potrzeb.
2. „Kozofil” – przeciętny mieszkaniec Europy. Na powyższym obrazku nasz „instruktor” potocznie mówiąc „rozpoczyna grę wstępną”,
3. Następnie znajduje ustronny krzaczek, wygodnie klęka, zdejmuje spodnie w tym czasie cały czas trzymając „przyzad” .
4. Następnie umieszcza ****** w *****
5. Szybkimi ruchami przyciąga i odpycha „przyzad”,
6. Instruktor(„kozofil”) kończy „czyszczenie”,
7.”Przyzad” okazuje na swoim „wyświetlaczu” 100% radości.
Pozdrawiam
Nico Mastorakis (reżyser filmu)
Stowarzyszenie Obrony Praw Zwierząt zaleca korzystanie z powyższego opisu.
W przypadku nie dostosowania się do instrukcji mogą grozić Ci poważne uszczerbki na zdrowiu. Powyższy tekst wyślij wszystkim swoim znajomym. Pamiętaj ze jeśli dostosujesz się do powyższego opisu, funkcjonalność „przyzadu” przedłuża się aż do 15 użyć!!! (tłum. DemolicMan, forum horror.com.pl)
Dla fanów eurotrashu oraz „Natural Born Killers” to rzecz obowiązkowa, choć przy Christopherze i Celii, Mickey i Mallory to uczniaki. Reszta przerwie seans po kilkunastu minutach.
haku
„Il Trucido e lo Sbirro” aka „Free Hand for a Tough Cop” reż. Umberto Lenzi (1976)

Henry Silva dostaje tu niestety bardzo mało ekranowego czasu – nieważne, niektórzy mają tak, że wystarczy, jak się tylko pojawią i napięcie samo rośnie. W jeszcze mniejszej, raczej ozdobnej roli błyszczy kultowa piękność tamtych lat, Nicoletta Machiavelli: z TYCH Machiavellich, to potomkini autora „Księcia” w prostej linii.
„Trucido…” okazał się wielkim hitem kasowym. Rolę Monnezzy Milian zagrał jeszcze w trzech, z filmu na film bardziej komediowych sequelach, przy czym wymusił na producentach , że sam będzie pisał kwestie swojemu bohaterowi.
Poliziottesco nieegzorcyzmowalnie opętane przez demona spag westu.