logo
DGjHpj6WAAA7hU6

„Stworzyłem całą masę dobrych filmów”- wywiad z Umberto Lenzim

Poniższy wywiad został przeprowadzony 20 lat temu, w maju 1997 roku.

Rozmawiałem niedawno z Sagem Stallone oraz Bobem Murawskim o wydanym przez Grindhouse Releasing Cannibal Ferox. Czy jesteś zdziwiony tym, że ten i inne obrazy obrosły wielkim kultem przez lata? 

Jeżeli chodzi o Cannibal Ferox to tak, bo według mnie to bardzo słaba rzecz. Niezbyt go lubię… zrobiłem wiele lepszych filmów – choćby Paranoia z Carroll Baker czy filmy akcji, jak Violent Naples, Roma a Mano Armata. Lubię również moje filmy wojenne: Contro Quattro Badiere, Il Grande Attaco i La Legione Dei Dannati. Ten cały nurt kanibalistyczny nie był dla mnie zbytnio ważny, a wiec jestem bardzo zaskoczony, że po latach osiągnęły taki status. 

A czy dziwi Cię to, że ktoś taki jak Tarantino mówi o twoich filmach z uznaniem?

Nie dziwi, gdyż wiem, że zanim zaczął reżyserować, pracował w wypożyczalni wideo i był wielkim fanem europejskiego kina. Tak naprawdę to mało co może mnie zdziwić, publiczność jest dziś bardzo dziwna… Znasz moje thrillery?

Tak, znam Pana giallla, bardzo interesuje mnie wpływ jaki wywarły one na amerykańskie kino…

W latach 70-tych włoski przemysł filmowy prosperował doskonale, produkując thrillery, westerny, kino akcji itd., lecz teraz upadł całkowicie. Mieliśmy tak wielkie nazwiska jak Leone, Corbucci, wielu reżyserów kina grozy, kino gatunkowe było na fali. Dzisiejsze czasy są inne, zachwyt nad efektami specjalnymi zabił fantastykę i utalentowanych reżyserów. Trzy dni temu widziałem amerykański hit, Twierdzę z Seanem Connerym – to strasznie słabe kino, z idiotycznym scenariuszem, pełnym efektów specjalnych, wybuchów, wypadków… To wszystko już było. W amerykańskim kinie ostatnich lat dostrzegam tylko dwa wielkie filmy: Wściekłe Psy i Pulp Fiction. Odrzucają mnie blockbustery typu Dnia Niepodległości czy Wodnego Świata… to głupie kino. Mówiliśmy o Make Them Die Slowly.

Tak

Zrobiliśmy go właściwie bez budżetu, chyba kosztował 100 tysięcy dolarów, kręciliśmy go w dżungli z około 10-12 osobową ekipą, właściwie bez większych finansowych zasobów, ale z chęcią mocnego przekazu. Dzisiejszy amerykański przemysł filmowy to efekty, efekty i jeszcze raz efekty, co oznacza szmal, kupę szmalu…

… z czym włoski przemysł nie jest w stanie rywalizować.

Oczywiście, to niemożliwe.

 

lenzi  e tarantino.jpg

 

Jak myślisz, czy może się to zmienić w przyszłości? 

Włoski przemysł filmowy skończył ze spektakularnym kinem akcji, teraz tworzą jedynie małe obrazy. Być może Argento może jeszcze zrobić coś wielkiego, ale i on nie ma łatwo. Reszta zmarła, bądź odeszła z przemysłu, jak Castellari, ja, Valerii. Fulci nie żyje, Corbucci też. 

Właśnie miałem o niego zapytać…

Byliśmy przyjaciółmi, razem startowaliśmy w latach 50-tych, byłem wtedy jego asystentem. To był dobry reżyser, który stworzył coś koło setki filmów gatunkowych, ale zmarł w wielkiej biedzie…

Kolejny z Twoich współpracowników, Aristide Massaccesi, trzepie już tylko same pornole… 

Massaccesi to dziwny człowiek, wolałbym o nim nie mówić.

Jasne. Czy to prawda, że w początkach kariery wspólpracowałeś z Esther Williams?

Tak, przy filmie Wind in Eden.

Czyli coś łączy Cię z Fidelem Castro! (Esther Williams była gwiazdą Holiday in Mexico, w którym przez chwilę był na ekranie także słynny Kubańczyk)

Zaczynałem jako asystent reżysera Richarda Wilsona, który z kolei był bliskim przyjacielem Orsona Wellesa. Był producentem Makbeta oraz członkiem obsady Obywatela Kane’a. Niezmiernie cieszę sie z tego, że to u jego boku zaczynałem moją karierę. Zmarł w zeszłym roku. Dwa dni temu oglądałem z żoną mój pierwszy film, nakręcony w moim rodzinnym miasteczku.

W Toskanii?

Tak, na wybrzeżu, robiłem rekonesans dla Wilsona. 

Musisz mieć też niezłe oko do młodych talentów, wiem, że wypatrzyłeś Ornellę Muti… 

Tak, w wieku 16 lat zagrała małą rólkę w moim filmie. 

W A Ideal Place To Kill?

Tak, Un Posto Ideale Per Uccidere. To nie był dobry obraz. Popełniłem przy nim błąd, chcąc nakręcić coś w stylu Swobodnego Jeźdźca, o sytuacji po 1968 roku. 

…na młodzieżowy rynek…

…dokładnie tak, ale producent stwierdził, że skoro Paranoia była wielkim sukcesem w Stanach, należy powtórzyć jej formułę. Dodając więc do fabuły elementy dreszczowca, stworzyłem coś w rodzaju mieszanki Swobodnego Jeźdźca i Paranoi, co nie zdało egzaminu.

 

spasmo_9

 

Twoje filmy z Carroll Baker, jak i inne gialli stworzone przez Twoich kolegów z Włoch miały wielki wpływ na inne dreszczowce z całego świata…

Być może…

Widoczne są choćby w amerykańskim hicie Nagi Instynkt

Tak, kilku dziennikarzy mówiło mi już o tym, że Paranoia, A Quiet Place To KillSo Sweet, So Perverse miały wpływ na amerykańskie kino… Być może, ale te trzy filmy i późniejsze Spasmo to inteligentna eksploatacja ludzkich obsesji, tworzenie postaci nie do końca złych, zarówno winnych jak i nie. Dla mnie te filmy mówią wiele o dwoistości ludzkiej. 

A czy mógłbyś porównać swoje obrazy do filmów Argenta czy Sergia Martina?

Te moje obrazy z Carroll są szalone, z odrobiną seksu, zaś ich bohaterowie są moralnie niejednoznaczni. Różnią się całkiem od filmów Argento, gdyż on bardziej skupia się na seryjnych mordercach i rozlewie krwi. Seven Bloodstained Orchids jest bliższy stylu Argento. Być może obrazy Sergia Martina są bliskie ducha moich, gdyż był kierownikiem produkcji kilku z nich, czerpiąc z nich pomysły do swoich dzieł. Po tym jak Argento zmienił zasady gatunku producenci i inni reżyserzy zaczęli tworzyć obrazy w jego stylu; krwawe historie o seryjnych mordercach w czerni. 

Twoje były bardziej filmami psychologicznymi.

Tak, opowiadały o szaleństwach ludzkich umysłów.

 

umberto-lenzi

 

W filmie Briana de Palmy Świadek mimo woli jest scena śmierci wyraźnie zainspirowana tą z Sette Orchidee Machiate Di Rosso, w której ginie Marisa Mell. 

Być może tak, jestem jednak reżyserem a nie krytykiem. Według mnie de Palma to jeden z najlepszych reżyserów na świecie. Uwielbiam jego obrazy, ale w całej historii kina jest tak, że każdy uczy się od innych. Uwielbiam np. Hitchcocka i nieraz podświadomie pokazywałem to w moich filmach. W całej masie obrazów widzimy powtórkę słynnej sceny pod prysznicem z Psychozy. Być może i ja podświadomie czerpałem z moich ulubieńców, choćby tych z lat 40-tych, jak Edgar Ulmer czy Robert Siodmak. Podczas tworzenia ostatniego obrazu z Carroll Baker, Il Coltello Di Ghiaccio/The Dagger Of Ice, zainspirowałem się filmem Siodmaka…

Krętymi Schodami…

…tak, ale zrobiłem to nieświadomie i nieco inaczej – u mnie postać grana przez Carroll nie jest ofiarą, wręcz przeciwnie.

Kolejnym Twoim giallo było  Gatti Rossi In Un Labirinto Di Vetro

Tak, na rynku amerykańskim znany jako Eyeball.

To mocno pogmatwany obraz, z tego co udało mi się dowiedzieć, nigdy nie spotkałeś się z jego scenarzystą i producentem, Felixem Tussellem?

Tak, lecz to wcale nie było takie dziwne, jak ci się wydaje. Eyeball był hiszpańsko – włoską koprodukcją, i wobec tego trudno było spotkać się z ludźmi zamieszanymi w jego powstawanie. To kolejny mój film stworzony na modłę obrazów Argento.

Argento byl także współscenarzystą twojego obrazu Legion Of The Damned (1969), słyszałem, że kręcił się na jego planie i nauczył się nieco od ciebie…

Bardzo możliwe. Pracowaliśmy razem przez dwa miesiące, lecz potem kontakt nam się urwał. Dopiero 20-25 lat później spotkałem go w Rzymie, na pogrzebie Fulciego. Dario to wielki reżyser, bardzo dobry, ale mnie specjalnie nie lubił, raczej nie wspominał o mnie w wywiadach; nigdy też nie zaproponował mi reżyserii na planie którejś ze swych produkcji. To dziwne, gdyż na pogrzebie był dla mnie miły: „Umberto, jak się masz, chodź do nas…” i tak dalej….

To podobno trudny człowiek, szczególnie w bliskich relacjach?

Być może, dziwna osoba. Kiedy jednak spotkaliśmy się pod koniec lat 60-tych, był bardzo młody i miły, wręcz kochał moją pracę. Potem jednak straciliśmy kontakt.

 

lenzi-evid-2-esterna

 

Dalej trwa spór między Tobą a Ruggero Deodato o to, kto jest twórcą włoskiego kina kanibalistycznego…

(z dużym ożywieniem) Mam już dość tej idiotycznej sytuacji, bo jeśli ktoś zna moje filmy, to doskonale wie, iż to ja zacząłem ten gatunek obrazem I Nel Paese Del Sesso Selvaggio aka Mondo Cannibale, dwa lata wcześniej niż on. Zresztą jego film powstał tylko dlatego, iż odmówiłem stworzenia sequela Mondo Cannibale 2; na moje miejsce producenci wynajęli więc Deodato. Ot i cała historia. Pierwszym włoskim filmem kanibalistycznym był Nel Paese Del Sesso Selvaggio aka Mondo Cannibale aka The Man From Deep River.

Czy jesteś świadomy tego, jak wielkie przejścia miały te filmy na rynku brytyjskim, gdzie zostały zbanowane i wpisane na listę “video nasties”?

Mogę tylko powtórzyć, ze te filmy nie są dla mnie ważne, nie przejmowałem się też ich losem w innych krajach. Ludzie donosili mi o tej sytuacji, jednak to wszystko działo się zagranicą, we Włoszech nigdy nie miałem z tym problemu.

Cóż, pewnie będzie to dla ciebie śmieszne, ale w Wielkiej Brytanii politycy i dziennikarze myśleli iż na planie naprawdę dochodziło do kanibalistycznych praktyk!

Nie, nie tak to miało być. Te filmy nie były nakręcone z miłości do kina, a raczej miały pokazywać ludzki cynizm i sadyzm. Stworzyłem całą masę dobrych filmów, choćby Il Grand Attaco z Henry Fondą i Johnem Hustonem, czemu nikt nie pyta mnie o nie?Albo o takie Or From Hell To Victory, świetny obraz z Georgem Peppardem… Ciągle jednak ludzie zadają mi pytania o Cannibal Ferox i Eaten Alive, dwa filmidła bez aktorów, bez niczego! To bardzo dziwne.

Wcześniej tworzyłeś też dramaty kostiumowe, takie jak Catherine The Great czy przygodowe kino w stylu Il Trionfo Di Robin Hood czy Zorro vs Maciste

Cóż, byłem wtedy bardzo młody, to moje pierwsze filmy.

A Sandokan?

Dobra rzecz, stworzona dla MGM, pierwszy włoski film przygodowy w całości nakręcony w Indiach.

Lamberto Bava niedawno kręcił też w Indiach.

Mój film wpłynął na włoskich reżyserów tak mocno, iż 30 lat później kręcą kolejnego Sandokana w Indiach, w tych samych lokalizacjach.

Mówisz o filmie Enzo Castellariego?

Nie wiem, nie widziałem, nie interesuje mnie to… Po co mam oglądać skoro nakręciłem to samo 30 lat temu?

 

maxresdefault

 

Podobnie jak La Montagna Di Luce z Richardem Harrisonem, który widziałem niedawno na niemieckim kanale. Wygląda jak poprzednik przygód Indiany Jonesa…

Wiele osób mi to mówi. To jeden z najlepszych moich filmów, kocham go. Kręciliśmy go w Indiach, z dosyć ironicznym podejściem do dialogów, podobnie jak późniejsze filmy o Indianie Jonesie, ale bez budżetu i efektów specjalnych. Ekipa składała się z kilkunastu osób, mieliśmy co i rusz problemy. Hindusi nie byli aktorami, lecz naturszczykami. Niełatwo było w latach 60-tych kręcić fantastykę w tak egzotycznych miejscach, dlatego jestem tak bardzo z niego dumny. Także z I Tre Sergenti Del Bengala, ostatniego z moich „hinduskich” filmów.

Później zacząłeś specjalizować się w kinie szpiegowskim i adaptacjach komiksów takich jak Kriminal

Tak, jak dla mnie Kriminal był inteligentnym podejściem do adaptacji komiksu na duży ekran, podobnie jak La Montagna Di Luce stworzonym w ironicznym kontekście. Stworzyłem ponad 60 filmów, nie mam już czasu oo każdym z nim mówić. Jestem tym zmęczony.

A co z obrazem, którego nie udało Ci się nakręcić – The Invisible Man?

Napisałem do niego scenariusz, ale producent odmówił realizacji z powodu zbyt wysokich kosztów. Jakoś w tym samym czasie inny włoski reżyser, Alberto De Martino, nakręcił w Londynie obraz Puma Man, który był dużą wpadką, przez co producent bał mi się zaufać.

Podczas kręcenia Black Demons w Brazylii, udało Ci się sfilmować prawdziwą ceremonię wudu – czy to doprowadziło do jakichkolwiek kontaktów ze światem nadprzyrodzonym?

Cóż, kto wie, gdyż od tego czasu dzieją się mi straszne rzeczy! Ale wolałbym o tym nie mówić! Jak mówiłem, jestem już zmęczony. Musimy kończyć. Ciao!

 

tłumaczenie i opracowanie: haku

wywiad ukazał się na blogu houseoffreudstein.wordpress.com pod tytułem “I Made A Film With George Peppard, you know!”