logo
pete-walker-director-9f4e00c2-8812-4aff-9ddc-3198186dbbb-resize-750

Pete Walker – brytyjski siewca zgorszenia.

Urodzony w 1939 roku w Brighton brytyjski reżyser, producent i scenarzysta Pete Walker swoją karierę w przemyśle filmowym zaczął na początku lat 60. jako aktor i stand-uper. Po kilku latach zajął się już produkcją obrazów krótkometrażowych, a twórczość reżyserską rozpoczął tworzeniem reklamówek dla telewizji i niskobudżetowych komedii erotycznych. Jednym z pierwszych „poważniejszych” projektów, w jaki się zaangażował, był thriller w hitchcockowskim stylu, Die Screaming, Marianne (1971), z Susan George w głównej roli. Ta nieco surrealistyczna opowieść o walce z przeznaczeniem brnęła jednak w nie do końca zrozumiałą stronę. Wynikało to z niedopracowanego scenariusza, Walker nie mógł się zdecydować, czy kręci prowokujący thriller, czy niecodzienny dramat obyczajowy. Sytuacja zmieniła się wraz ze spotkaniem Alfreda Shaughnessy’ego, który napisał dla niego prosty, ale efektowny The Flesh and Blood Show (1972), historię w duchu powieści Agathy Christie, dziejącą się w opuszczonym teatrze. Ten zapomniany dziś film wprowadzał już tak ważne dla reżysera postaci starszych osób, które mimo zaawansowanego wieku, okazują się przepełnione szaleństwem i niezaspokojoną żądzą krwi. Dopiero jednak wraz z poznaniem scenarzysty i dziennikarza Davida Mc Gillivraya, Walker mógł rozwinąć w pełni skrzydła. Ich pierwszy wspólny film, Dom Pętli (House of Whipcord, 1974) to imponujące swym nihilizmem, ponure dzieło wpisujące się w nurt filmów women in prison, portretujące szaleństwo jako produkt szoku powstałego w konserwatywnych umysłach ludzi skrzywdzonych przez społeczeństwo. W filmie tym, jako jedna ze strażniczek tytułowej posiadłości, pojawiła się Sheila Keith, aktorka teatralna i telewizyjna, która z czasem stała się znakiem rozpoznawczym filmów Brytyjczyka. Stworzyła wspaniały portret zimnej i wyrachowanej lesbijki, wyładowującej swoje problemy osobiste na podległych jej więźniarkach.

 

CH-jO5fXAAAJcCov

Sheila Keith w House of Whipcord (1974)

 

Następny wspólny film Walkera i Keith, Zmora (Frightmare) z 1974 r. stał się jej najwspanialszą rolą, zważywszy zaś na charakter jej postaci, na pewno najodważniejszą. Keith zagrała bowiem… odstręczającą kobietę – kanibala, skrywającą prawdziwe intencje pod maską nieszkodliwej starszej pani. Fabularny pomysł wyszedł w całości spod ręki Mc Gillivraya, inspirującego się brytyjskim shockerem Death Line oraz wypadkiem samolotowym urugwajskich rugbistów w Andach, którzy zmuszeni do przeżycia w niesprzyjających warunkach, zdecydowali się na akty kanibalizmu. Zmora zaczyna się hitchcockowskim trzęsieniem ziemi: w opuszczonym lunaparku dochodzi do krwawego morderstwa akwizytora – jednak jego śmierć to jeszcze nie wszystko. Zwłoki zostają pozbawione wnętrzności, które konsumuje morderca. Jest nim Dorothy Yates (Sheila Keith), stateczna kobieta, która wraz z podporządkowanym jej mężem Edmundem (Rupert Davies) uskutecznia praktyki kanibalistyczne. Po prologu przenosimy się do Londynu lat 70. Skazane na długoletnie więzienie małżeństwo Yatesów wychodzi przedterminowo na wolność jako w pełni zresocjalizowana para i osiada w domku gdzieś w wiejskiej okolicy hrabstwa Surrey. Wkrótce poznajemy mieszkającą w stolicy ich córkę Jackie (Deborah Fairfax), która oprócz doglądania rodziców, ma pod swoją opieką dorastającą siostrę Debbie (Kim Butcher). Jackie zna przeszłość swej rodziny, ma świadomość, że matka nie przeszła resocjalizacji i nadal przejawia chęć na surowe mięso. Wobec tego dostarcza jej substytutu w postaci zwierzęcych móżdżków, które rodzicielka przyjmuje z coraz mniejszym apetytem. Wkrótce pani Yates tworzy diaboliczny plan – składa ogłoszenia w gazecie dotyczące wróżenia z kart Tarota. Na jej usługi szybko pojawiają się chętne osoby, niewiedzące, że we  wróżbach Dorothy zbyt często wśród kart pojawia się Śmierć. Jakby tego było mało, o pasji rodziców dowiaduje się Debbie, rozkapryszona i nieposłuszna nastolatka, rozpoczynająca właśnie swój okres buntu.

5716601281_122a4c79d2_z

Zmora (Frightmare,1974)

Nakręcony w 25 dni i reklamowany w materiałach z epoki jako „historia z codziennego życia na wsi” film stał się po latach obrazem kultowym. Na taki odbiór złożyło się kilka czynników, przede wszystkim doskonały klimat budowany przez zdjęcia stałego współpracownika Walkera, Petera Jessopa – spójrzmy choćby na sceny w wiejskim domu Yatesów, oświetlonym jedynie blaskiem ognia z kominka: to miejsce przypominające schowane w lesie chatki z mrocznych bajek, gdzie czas się zatrzymał. Zamiast czarownicy i jej kota mamy tutaj do czynienia z dysfunkcyjną rodziną, na której czele stoi władcza kobieta, podporządkowująca sobie całkowicie usidlonego i bezsilnego męża. Do ponurego klimatu dostosował się kolejny stały współpracownik reżysera, kompozytor Stanley Myers – jego ciężka w odbiorze, niepokojąca ścieżka dźwiękowa pogłębia ponurą fabułę. Mc Gillivray zadbał jednak o elementy czarnego humoru w scenariuszu: niech przykładem będzie tu scena, gdzie Jackie ze swoim chłopakiem, studentem psychologii Grahamem (Paul Greenwood) oglądają w kinie Wielkie Żarcie Marco Ferreriego. Walker podkreślał w wywiadach, że chciał nakręcić film z wyraźnym przekazem (antycypującym późniejszy o 4 lata Halloween Carpentera) – resocjalizacja przestępców skazanych za najcięższe zbrodnie to piekielnie trudna sprawa, do której współczesne sądownictwo i system penitencjarny nie są dobrze przygotowane. Reżyser oskarża także psychologów o nadmierne uproszczenia terapii, w ich ustach naukowe stwierdzenia niejednokrotnie brzmią jak bełkot (sceny rozmów Davida i jego wykładowcy).

W finale Zmory Walker ujawnia jednak prawdę starą jak świat: nikt nie ucieknie swojemu przeznaczeniu. Intensywne, bezlitosne sceny bestialstwa zastygają w porażającej stopklatce. To oskarżenie patriarchatu, który, bezsilny i uległy, może tylko przyglądać się grozie, wykrzywiając ryj w kolejnej zdeformowanej pozie.

comeback4big

Jeszcze Raz (The Comeback, 1976)

Pete Walker kontynuował w oskarżycielskim tonie swoją krucjatę przeciw wszelakim organizacjom – tym razem w House of Mortal Sin (1976), ukazał zakłamanie i hipokryzję, jaka ma miejsce za murami kościołów; był to atak wymierzony prosto w  kler – dwóch głównych protagonistów to księża. Jeden z nich okazuje się psychopatycznym mordercą, zbrodni dokonując pod przykrywką walki ze złem, jakie panoszy się w uwolnionym spod rygorów moralności brytyjskim społeczeństwie (wpływ na fabułę filmu miało dzieciństwo reżysera, które przebiegało pod znakiem tułaczki po sierocińcach, domach zastępczych i szkołach katolickich). W kolejnym obrazie, wieloznacznym Schizofreniku (Schizo, 1976) pokazywał piekło choroby psychicznej na wzór dzieł Polańskiego, kreując postać młodej łyżwiarki, która musi uporać się z demonami przeszłości. Następnym obrazem był Jeszcze Raz (The Comeback, 1978), historia piosenkarza, który pragnie powrócić na czołówki list przebojów swoją nową płytą. W tym celu producent wynajmuje dla niego położoną na uboczu posiadłość, by mógł w spokoju rozpocząć nagrania. Tymczasem w londyńskim apartamencie zaczyna dochodzić do morderstw; w proto – slasherowym stylu morderca bezlitośnie zaczyna usuwać ważne dla artysty osoby. Bardzo udany film był jednocześnie chyba najlepszą do tej pory realizacją Walkera (choć należy przyznać, że brakowało mu chropowatości i surowości poprzednich). Reżyser do tematyki grozy powrócił jeszcze raz, w wieńczącym jego karierę nostalgicznym hołdzie dla brytyjskiego horroru lat 60., Domu Długich Cieni (House of Long Shadows), do którego udało mu się zaangażować niesamowitą ekipę aktorską (na planie spotkali się Christopher Lee, Peter Cushing, Vincent Price i John Carradine). Mimo planów oraz rozpoczętych projektów, filmem tym zakończył swoją przygodę z kinem, rozpoczynając pracę na rynku nieruchomości (m.in. zajął się kupowaniem i restaurowaniem upadłych kin).

Pete Walker pozostaje twórcą nadal nie w pełni odkrytym. Poza opisanym powyżej kinem grozy tworzył także z sukcesami popularne filmy sexploitation (jak najbardziej znany School for Sex, 1969), komedie erotyczne (Four Dimensions of Greta, 1972), a nawet coś na kształt parodii przygód agenta 007 (Tiffany Jones, 1973). Najciekawszym niezrealizowanym projektem stał się The Star is Dead, film dokumentalny o Sex Pistols,  do którego został zaangażowany przez ich słynnego menadżera, Malcolma McLarena. Walker rozpoczął przygotowania, zatrudnił jako scenarzystę Michaela Armstronga (współscenarzysty Mark of the Devil, 1970), po czym panowie udali się na koncert legendarnego zespołu. Ubrany w garnitur reżyser nie zachwycił się jednak występem, opisując w wywiadzie po latach publiczność jako nieludzką zbieraninę. Zanim doszło do pierwszych zdjęć, Sex Pistols zdążyli się rozpaść.

A oto jak Walker zgrabnie podsumował swoją karierę:

„Byłem nieproszonym gościem w brytyjskim przemyśle filmowym. Nikt nie chciał mnie znać. Wiedziałem jedynie, że chcę tworzyć filmy, gdy wokół widziałem tylko poważnych ludzi niosących pod pachą scenariusze i czekających po kilka lat na ich nakręcenie. Nie chciałem tak skończyć – musiałem zarabiać na życie, stojąc za kamerą i krzycząc <akcja!> […] Chciałem tylko zasiać trochę zgorszenia”.

 

haku

 Artykuły powiązane:

http://www.theblogthatscreamed.pl/3178/halloween-horror-show-ii/

http://www.theblogthatscreamed.pl/3259/house-on-straw-hill-aka-expose-rez-james-kenelm-clarke-1976/

http://www.theblogthatscreamed.pl/2052/dream-demon-rez-harley-cokeliss-1988/

http://www.theblogthatscreamed.pl/239/the-house-that-dripped-blood/