logo
theredlist

Roger Corman, Vincent Price i Edgar Allan Poe.

Roger Corman, niekoronowany król amerykańskiego kina klasy B nakręcił w swoim życiu obrazy z właściwie każdej dziedziny filmowej. Kino sf, monster movies, kino gangsterskie, czy film o LSD; większość z jego obrazów stała się kultowymi w swoich gatunkach, daleko wykraczając swą sławą poza zamierzenia reżysera, który kręcił po kilka filmów rocznie, pobijając w ten sposób kolejne rekordy w tej dziedzinie. Gdy na początku lat 60-tych otoczył się znakomitymi współpracownikami: niedawno zmarłym pisarzem science fiction i scenarzystą Richardem Mathesonem, znakomitym, choć manierycznym aktorem Vincentem Pricem, wspaniałym operatorem Floydem Crosby, wspaniałymi kompozytorami – Lesem Baxterem i Ronaldem Steinem, stało się pewne iż powstanie coś wyjątkowego. Wszystkie obrazy zrealizował pod pieczą American International Pictures (AIP). Seria ośmiu filmów mniej lub bardziej opartych na twórczości Edgara Allana Poe (z czego jeden, „Haunted Palace”, oparty głównie na twórczości Howarda Phillipsa Lovecrafta) stała się jego magnum opus, obrazy zaczęły żyć własnym życiem, stając się modelowymi adaptacjami dzieł Poego na długie lata.

Filmy te cechuje duża teatralność w grze aktorskiej, szczególnie u Vincenta Price’a; jego manieryczność, modulowanie i powolne cyzelowanie z nabożeństwem poszczególnych kwestii, stało się znakiem rozpoznawczym tych obrazów. Pierwsze siedem filmów nakręcono w studio, z makietami, niejednokrotnie takimi samymi w różnych filmach (zamglony cmentarz, zamek na nadmorskiej skale, wnętrza), niejednokrotnie też nieudolnie wykonanymi, co po latach dodaje im pewnego uroku. Scenariusze często nawiązywały tylko do intrygi poszczególnych opowiadań, Matheson lubił dopisywać wątki, co zresztą pomogło obrazom,często też mieszając wątki kilku opowiadań w jednym obrazie. Wszystko zaczęło się od ekranizacji „The Fall of the House of Usher”, jednego z najlepszych opowiadań amerykańskiego króla grozy.

ZAGŁADA DOMU USHERÓW

Pierwszy w kolejności film Cormana opowiada historię Phillipa Wynthropa (gra go Władymir z epizodu „Wurdulak” w „Black Sabbath” Mario Bavy, czyli Mark Damon), narzeczonego Madeleine Usher (Myrna Fahey), który przybywa do jej rodzinnego zamku, gdzie mieszka wraz z bratem, Roderickiem (Vincent Price), by prosić ją o rękę. Na miejscu okazuje się, iż nie będzie to takie łatwe, gdyż jej brat wprowadził do domu atmosferę strachu przed śmiercią i opuszczaniem zamku, który rozpada się, umiera, a wraz z nim jego mieszkańcy. Roderick to nadwrażliwy artysta, muzyk, malarz, twierdzący iż grzechy jego rodziny przechodzą z pokolenia na pokolenie, powodując nieuniknioność losu Usherów, ich fatalizm. Usherowie od pokoleń to złodzieje, fałszerze, zabójcy, narkomani, szantażyści, przemytnicy. Tego fatalnego kręgu ludzkich wynaturzeń nie da się przerwać, ród jest skazany na wymarcie. Phillip będzie próbował wyrwać ukochaną z zaklętego kręgu zbrodni, ale nie będzie to łatwe, gdyż Madeleine cierpi na katalepsję, która powoduje u człowieka stan podobny do śmierci…

Już od pierwszych scen, w których czerwień ubioru Phillipa wspaniale kontrastuje z bielą ubrania Madeleine wiemy, że czeka nas wizualna uczta dla oczu, w której wątki jednego z najważniejszych opowiadań E.A. Poe zostały znacznie zmienione przez scenarzystę Richarda Mathesona. Pisarz dopisał do opowiadania wątek miłosny, nieobecny w oryginale, zmieniając relację między Roderickiem a Phillipem (w opowiadaniu są przyjaciółmi) na dosyć chłodne, wręcz antagonistyczne. W centrum umieścił Madeleine, o którą toczy się swoista gra między jej bratem a narzeczonym. Film nakręcony w całości w studio, w ciągu 15 dni, z budżetem 270 tysięcy dolarów, do dziś robi niesamowite wrażenie wspaniale rozpoczynając Cormanowski cykl obrazów na podstawie twórczości Poego. Swego czasu był niespodziewanym hitem – jego sukces pozwolił reżyserowi na kręcenie ciągu dalszego. Jest to pierwszy film w technologii CinemaScope, pozwalającej na uzyskanie ultra szerokokątnego obrazu.

STUDNIA I WAHADŁO

Drugi z kolei mariaż z opowiadaniami Poe, tym razem z aż trzema („Black Cat”, „Premature Burial” i „Pit and the Pendulum”), w rolach głównych zaszczycił oczywiście Vincent Price i piękna, będąca świeżo po sukcesie „Black Sunday” Mario Bavy – Barbara Steele.

Do położonego nad morzem zamku don Mediny przybywa Francis Barnard (John Kerr), celem pożegnania się ze zmarłą siostrą, żoną pana domu Nicholasa Mediny (Vincent Price), która, jak okazuje się na miejscu zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach. W zamku znajduje się sala tortur należąca do ojca Nicholasa, Sebastiana Mediny, słynnego inkwizytora. Sam pan domu wierzy zaś, że jego żona została pochowana żywcem, w podobny sposób jak jego matka, nakryta przez męża na niewierności. Gdy jego domysły stają się faktem, popada w szaleństwo, słysząc wszędzie głos ukochanej, jej grę na klawikordzie, czując jej obecność. Obłęd zaczyna rządzić jego życiem do tego stopnia, iż staje się własnym ojcem, inkwizytorem…

 

pit

 

Choć intryga (jak w całym cyklu), snuje się powoli, zaś gra aktorska jest mocno teatralna, to od drugiej części filmu, momentu popadnięcia głównego bohatera w szaleństwo, obraz staje się coraz bardziej ciekawy. Obłęd w oczach Price’a wart jest zobaczenia; w ówczesnych czasach jedynie produkcje Hammer Studio mogły pozwolić sobie na taką grę aktorską. Większa część filmu nakręcona jest w atelier, znów w 15 dni, z czterema kreacjami aktorskimi.

PRZEDWCZESNY POGRZEB

To pierwszy i jedyny film w serii bez Vincenta Price’a w obsadzie – oryginalnie miał zostać nakręcony nie dla American International Pictures. Guy (Ray Milland), prześladowany jak jego ojciec wizją przedwczesnego pogrzebu (oboje to kataleptycy), buduje mauzoleum z maszynerią, która pomoże mu utrzymać się przy życiu, w razie ewentualnego zbyt szybkiego pochówku. Podczas otwarcia grobu ojca, Guy popada w katalepsję…

Stężenie patosu sięga w tym obrazie zenitu, aktorzy wymawiają swe kwestie z przesadną egzaltacją, widać lekkie znużenie reżysera tematem. Film wydaje być się najsłabszą częścią sagi „Poe wg Cormana”. Po seansie w głowie pozostaje jedynie gwizdany motyw popularnej irlandzkiej pieśni „Molly Malone”, w filmie użyty w celu pogłębiania szaleństwa głównego bohatera.

OPOWIEŚCI GROZY

Pierwszy obraz Cormana składający się z kilku krótszych historii, coś w rodzaju „Tales from the Crypt”, oparte jednak tylko na twórczości Poego. Narratorem opowieści jest Vincent Price, w skład wchodzą:
„Morella” – historia Lenory, która po 26 latach powraca w rodzinne strony, by pogodzić się przed śmiercią z ojcem (Vincent Price). Kobieta jest nieuleczalnie chora, czuje zbliżającą się śmierć. Ojciec początkowo nie wita córki z radością, oskarżając ja o doprowadzenie jego żony Morelli do śmierci podczas porodu. Morella powstaje z grobu, by zająć miejsce Lenory.
„Black Cat” – Montresor Herringbone (Peter Lorre) jest alkoholikiem; jego nałóg powoduje problemy finansowe, oraz małżeńskie w domu, w którym mieszka wraz z młodą, urodziwą żoną, oraz czarnym kotem, którego szczerze nienawidzi. Pewnego razu trafia na zlot znawców win, gdzie poznaje Fortunato Luchesiego ( Vincent Price w mocno przerysowanej roli), znanego sommeliera, człowieka, który rozpozna każdy gatunek wina. Jednak i Montresor zna się na winie jak mało kto. Po zawodach, w których obaj uczestniczą, Luchesi odprowadza pijanego Montresora do domu, gdzie poznaje jego uroczą małżonkę, z miejsca się w niej zakochując. Gospodarz jednak dowiaduje się o romansie żony, i zaczyna przygotowywać straszliwą zemstę na kochankach. We wszystkim weźmie udział nieproszony, znienawidzony kot…
„Case of Mr Valdemar” – śmiertelnie chory pan Waldemar (Vincent Price) leczy swe dolegliwości za pomocą hipnozy, w którą wprowadza go jego doktor, pan Carmichael (Basil Rathbone). Na tyle ufa on lekarzowi, że pozwala zahipnotyzować się w chwili śmierci, celem eksperymentu.Żona Waldemara nie ufa Carmichaelowi, który wg niej chce wykorzystać jej męża, co wkrótce okazuje się prawdą. Pan Waldemar jednak w każdej chwili może się przebudzić…
Choć nowele otwierające i zamykające „Tales of Terror” nie wnoszą nic nowego do tematu („Morella” to właściwie „House of Usher” w pigułce, zaś „Case of Mr Valdemar” to króciutka wprawka reżyserska), środkowa opowieść, „The Black Cat” jest znakomita, głównie dzięki wspaniałej roli Petera Lorre’a w roli pijaka Montresora, znakomicie łącząc elementy komediowe z prawdziwą grozą. Tylko dla tej noweli (mieszającej wątki opowiadań „The Black Cat”, oraz „Cask of Amontillado”) warto zobaczyć „Tales of Terror”.

NAWIEDZONY PAŁAC

Po widocznym znużeniu formułą opowieści z dreszczykiem wg Poe, Corman wpadł na genialny pomysł połączenia dwóch światów – H.P. Lovecrafta – E.A. Poego, w zdecydowanie najlepszym do tej pory Haunted Palace. Fabuła nawiązuje do opowiadania Lovecrafta „The Case of Charles Dexter Ward”, luźno tylko przemycając wątki z opowiadań Poego, tworzy obraz godnie podsumowujący poprzednie filmy w zgrabnej, półtoragodzinnej pigułce. Oto główny bohater – Charles Dexter Ward (Vincent Price ) przybywa do Arkham wraz z żoną, Ann (Debra Paget), by zamieszkać w posiadłości przodka, Josepha Curwena. Nie wiedząc, co go czeka, po przybyciu do miasta udaje się do karczmy, gdzie zostaje przestrzeżony przed pałacem – miejscem, gdzie jego pradziad odprawiał pradawne rytuały, oparte na tajemnej księdze Necronomicon, mające na celu wezwanie dawnych bogów, którzy rządzili przed wiekami ziemią. Nie wierząc w te historie, zamieszkuje wraz z żoną w zamku, gdzie zostaje opętany duchem Josepha Curwena, wracając do odtwarzania przeszłości…

 

haunted_palace_poster_021

 

Począwszy od wspaniałej początkowej sekwencji spalenia czarownika, przy znakomitym, powtarzanym przez cały film motywie muzycznym Ronalda Steina, obraz tętni własnym życiem, wspaniale ukazując lovecraftowskie Arkham, pełne zniekształconych postaci ludzkich, pozostając jedną z najlepszych ekranizacji twórczości pisarza, z niewielkimi odwołaniami do twórczości Poe, a mimo to nadal w klimacie poprzednich dzieł. Zaś zatrudnienie do filmu gwiazdy Universalu, Lona Chaneya, w roli służącego Simona, dodało dodatkowy smaczek całej produkcji.

KRUK

Fabuła opowiada o czarowniku, Erasmusie Cravenie (Vincent Price), synu wielkiego czarownika, który porzucił swój fach, sporadycznie z niego korzystając; pewnego wieczoru odwiedza go zaklęty w kruka inny czarodziej, Adolphus Bedlo (Peter Lorre), prosząc o pomoc w uwolnieniu od czaru i zemście za niego, na Scarabusie (Boris Karloff), potężnym magu, który żyje wraz z piękną żoną Cravena Lenorą (Hazel Court). Miłość do kobiety zmusza Erasmusa do pomocy tchórzliwemu Adolphusowi, wyruszając wraz z jego synem, Rexfordem (nieodkryty jeszcze, głupkowato uśmiechnięty wielki Jack Nicholson) do zamku Scarabusa. Na miejscu okazuje się, iż sprawa nie do końca wygląda tak, jak przedstawił ją Adolphus, zaś Erasmus zmuszony zostaje do pojedynku na czary z wielkim mistrzem Scarabusem.

 

raven_1963_u_01

 

Film ten wydaje się rozwinięciem części „Black Cat” z obrazu „Tales of Terror” – posiada ton raczej komediowy niż ponury, próżno szukać w nim elementów do tej pory obecnych w ekranizacjach Poego, tym bardziej, że z twórczości Amerykanina został tylko mówiący kruk i cytowany w prologu i zakończeniu wiersz „The Raven”. Cała reszta to wymyślona przez Mathesona historia, niekoniecznie ciekawa, raczej prosta opowieść, zmierzająca do finału, który stał się pokazem ówczesnych efektów specjalnych, jeżeli możemy je tak nazwać. Z całej serii obraz najbardziej rozrywkowy, najmniej poważny, najmniej korzystający z twórczości Poego.

MASKA CZERWONEGO MORU

Po nieco słabszym „The Raven”, Corman wrócił do tematyki Poego obrazem „Masque of Red Death” we wspaniały sposób. Fabuła jest przemieszaniem dwóch opowiadań Amerykanina: „Hop Frog”, oraz „Masque of Red Death”, opowiadając w zasadzie losy trzech par: bogatego księcia Prospera i jego małżonki, pary karłów – błazna Hop Froga i tancerki Esmeraldy, oraz pary zakochanych w sobie biedaków – Franceski i Ludovico. Oto, gdy na zewnątrz szaleje zaraza, dumny książę Prospero wystawia bal dla najbogatszych poddanych, których gromadzi w swym zamku, celem zapobiegnięcia zarażeniu morem. Wcześniej porywa wieśniaczkę, celem uczynienia z niej jednej ze swoich dwórek. Książę okazuje się despotycznym, nieludzkim wyznawcą szatana, który robi co może, by czynić wokół zło, deprawując poddanych mu ludzi. Wyprawiając bal, którym rzuca wyzwanie Śmierci pod postacią Zarazy nie wie jak bardzo z nią igra.

 

Screenshot 2014-05-24 17.51.56

 

Wspaniale nakręcony, oświetlony i wystylizowany obraz jest dziełem pełnym kolorów, wspaniałych kostiumów, świetnie oddającym duch opowiadań Poego. Historie z dwóch opowiadań doskonale się zazębiają tworząc zgrabną historię. Końcowe sceny ataku zarazy to prawdziwie filmowa poezja – rzecz niespotykana w tego typu produkcjach, na granicy kiczu, pięknie sfotografowana przez Nicholasa Roega, późniejszego reżysera takich obrazów jak „Don’t Look Now”, czy „The Man who Fell on Earth”; obraz właściwie będący dziełem reżysera i operatora. Niemal w całości nakręcony w studio, będący podsumowaniem całej dotychczasowej serii.

GROBOWIEC LIGEI

Tym obrazem, ostatnim w cyklu, Corman wyszedł z dekoracji w plener, filmując w opactwie Acre w Norfolk, oraz m.in. w Stonehenge, dodając sceny w studiu Shepperton. Zmiany są widoczne od początku: wyjście w plener uatrakcyjniło nieco już skostniałą formułę Cormanowskich adaptacji – reżyser odważył się zdynamizować obraz poprzez kilka jazd panoramicznych, na tle angielskich krajobrazów. Dodało to „Tomb of Ligeia” nieco innego uroku, zdecydowanie odświeżając cały cykl. Fabuła nawiązywała do opowiadania Poego „Ligeia”, opowiadając jedną z najsłynniejszych historii pisarza dosyć wiernie. Oto w prologu widzimy pochówek Ligei – żony Verdena Fella, o tyle dziwny, że twarz zmarłej jest widoczna dzięki użyciu przezroczystej trumny, co dodaje pogrzebowi nieco niesamowitości; okazuje się że Verden wierzy w moc zmartwychwstania Ligei, która w opowieściach innych jawi się jako kobieta silna, zdecydowana, dążąca do osiągnięcia celu. Gdy Verden poznaje Rowenę, zakochuje się w niej, szybko dochodzi między nimi do ślubu; wydaje się, że mężczyzna zapomniał o przeszłości. Ta jednak upomni się o niego i jego nową żonę po powrocie do rodzinnego opactwa.

 

tombofligeia

Sam Corman uważał „Tomb of Ligeia” za jego najlepszą adaptację Poego, znajdując złoty środek między poprzednimi obrazami a wyjściem w plener – wizje Roweny nawiązują do poprzednich filmów, tak jak i aktorstwo Price’a, tym razem schowanego za czarnymi okularami. Wydaje się, że reżyser dotarł do końca swej fascynacji amerykańskim pisarzem i poetą – „[… czy dla obrazu rozkładu świata ustalonych wartości konieczne są aluzyjne, owiane sztuczną mgłą tajemniczości kostiumowe baśnie?…]” pytał Andrzej Kołodyński w swoim eseju na ten temat. Faktycznie, Corman zdał sobie sprawę, ze kolejne filmy nie będą wnosiły nic nowego do jego twórczości, ani tym bardziej dla widza – zajął się więc innymi tematami. AIP chciała jednak wycisnąć jeszcze więcej z zainteresowania serią, zlecając wspaniałemu Jacquesowi Tourneurowi reżyserię „The City under the Sea”, znów z Vincentem Price w roli głównej.; obraz okazał się jednak klapą. Mimo tego AIP w przyszłości podejmowała jeszcze wysiłki nawiązania w swych filmach do twórczości Poego – produkując „Murders in the Rue Morgue” w 1971 z Vincentem Price, oraz nagrywając aktora czytającego opowiadania Poego w programie „An Evening with Edgar Allan Poe” Kennetha Johnsona.

Jak dziś, po 50 latach od powstania prezentują się te obrazy? Nie da się ukryć, iż współczesny widz horroru mający na co dzień dostęp do coraz bardziej brutalnych obrazów nie odkryje w filmach Cormana niczego strasznego, czy przerażającego; co więcej – nieco wydumana tematyka tych filmów może także nie zainteresować w dzisiejszych czasach, w których jest się straszonym nie przez snujące się mgły, tajemnicze duchy, czy zarazę, lecz przez brutalnych i bezlitosnych morderców, krwawo siejących spustoszenie wokół siebie. Reżyserowi udało się jednak uchwycić to, co najważniejsze w twórczości Poego – stopniowe popadanie w szaleństwo, strach przed śmiercią, lęk przed utratą ukochanej osoby; te tematy wraz z grupą współpracowników Corman twórczo rozwinął; zaś to, co pozostało po cyklu, to z pewnością wspaniałe, mieniące się barwami dekoracje, z dużą ilością rekwizytów i innych szczegółów wystylizowanych na XIX wiek, świetna muzyka, do której do tej pory odnoszą się współcześni kompozytorzy filmów grozy, zapadające w pamięć teatralne aktorstwo; będąc już dziś klasykami, starzeją się w sposób vintage, nie outmoded – nadal warto po nie sięgać, rozkoszując się ich cudownymi smakami i kolorami.

Na cykl składają się :

1. House of Usher – 1960
2. Pit and the Pendulum – 1961
3. Premature Burial – 1962
4. Tales of Terror – 1962
5. Haunted Palace – 1963
6. The Raven – 1963
7. Masque of Red Death – 1964
8. Tomb of Ligeia – 1965

haku

Źródła zdjęć: theredlist.com, wrongsideoftheart.com, holdontoyrgenre.com, satanic-pandemonium.com, diavoliquemagazine.com